czwartek, 31 marca 2016

Krótkie Cięcie!

Kiedy obcinać włosy jak nie wiosną?

Roślinki wypuszczają młode, zieloniutkie pędy, wszystko budzi się do życia i zaczyna wyglądać pięknie po zimowych szarościach. Zakładam, że każdemu zdarza się taki moment, że chcemy coś zmienić, wprowadzić trochę świeżości i najczęściej pada na włosy.
Po pierwsze apeluje aby nie zrobić sobie krzywdy i dla kaprysu ściąć efekty np. trzyletniego zapuszczania a potem płacz i oczekiwanie, że włosy magicznie odrosną w tydzień, bo to tak po prostu nie działa. Jednak wiadomo czego byśmy ze swoimi włosami nie robiły i tak w efekcie końcówki rozdwoją się i wręcz należy wtedy udać się do fryzjera aby pęknięcia z końców nie przeszły w górę włosów i powodowały rozliczne tragedie na całej długości. 
Naprawdę chłosta dla każdego kto uskutecznia długość kosztem jakości! Włosy poszarpane i zniszczone wyglądają nieestetycznie oraz zdecydowanie jedynie przeszkadzają w otrzymaniu pięknych długich włosów. 
Moim zdaniem każdy na włosach powinien mieć to co mu się podoba, czy jest to długa czy krótka fryzurka. Zdecydowanie lepszą opcją są włosy krótsze i zdrowe od tych długich, których czasy świetności dawno już minęły. Jak wszyscy (mam nadzieję) wiemy, istnieje wiele sposobów aby włosy dłużej cieszyły się dobrym stanem i wyglądem, jednak  nic nie uchroni nas od obcięcia zniszczonych końców co jakiś czas. 
Włosy krótkie, mogą pomóc w nadaniu nam dynamicznego wyglądu i żywotności, dzieje się tak chociażby dlatego że włosy takie znacznie odbijają się od skóry głowy. Krótkie włoski są również dużo łatwiejsze w myciu i nakładaniu różnych specyfików zarówno na długość jak i na skórę głowy, nie zapominając o tym że twarz wygląda na pełniejszą (uwaga: u niektórych osób zaowocuje to tym że twarz będzie wyglądała na grubszą). 
Jednak nie wolno zapominać o wadach, skrócone włosy to często włosy falujące się, a nie każdy skręty jak wiadomo lubi i niestety może się to skończyć wzmożonym korzystaniem z prostownicy, która jak wiadomo czyni straszliwe spustoszenie na włosach, w ogóle wbrew pozorom może być więcej problemów ze stylizacją gdyż stać mogą się niesforne i powyginane w niepożądane strony.
Decyzja o drastycznym ścięciu włosów zdecydowanie jest tą, którą nie powinno się podejmować pod wpływem chwilowego kaprysu, warto się zastanowić czy oby na pewno jest to najlepsza dla nas opcja. 
Więc na pytanie: ścinać czy nie ścinać?
Odpowiadam: ścinać, ale nie zapominając o rozsądku.
Jakieś pytania? Śmiało piszcie w komentarzu, na pewno odpowiem!   

sobota, 5 marca 2016

Henna - Pierwsze starcie



Zachwycona czerwonym kolorem włosów, postanowiłam sprawić sobie taki i to naturalnymi sposobami. W tym celu zamówiłam sobie naturalną hennę i sproszkowanego hibiskusa w Cedrowej Szpatułce. Dostałam tam prawdziwą hennę za mniejsze pieniądze niż osławiona henna khadi. Moja przesyłka spóźniała się (dlatego też farbowanie przeprowadzone zostało 05.03.2016 gdy miałam czas, a nie wcześniej).
Zaniepokojona brakiem przesyłki na czas napisałam wiadomość do sklepu i w rekompensacie dostałam w gratisie wspaniałe mydełko (mam zamiar wypróbować go również na włosach, bo ponoć można :D). Produkty nadesłane prezentują się bardzo dobrze i cena nie jest odstraszająca. Sklep jak najbardziej polecam.
Poniżej zamieszczam zdjęcia przesyłki.






Z tego co mi wiadomo jak dotąd żadna blogerka nie łączyła henny i hibiskusa. Jeśli coś pominęłam przykro mi, jednak zapewniam że spędziłam kawał czasu na poszukiwaniach i niestety nie znalazłam wiele.
Tak więc po wielu poszukiwaniach jak sobie hennę do farbowania przygotować uznałam, że na każdy centymetr moich włosów wezmę 2g henny; 
a) moje włosy mierzą 30 cm więc odmierzyłam staranie 60g henny
b) i dorzuciłam 10g hibiskusa. 
c) Następnie uznałam że dobrze byłoby zalać hennę "herbatką"  z hibiskusa więc w niej mogło się kryć dodatkowe 5g hibiskusa.
d) Dodałam sok z całej cytryny
 i mieszałam moją papkę czując się jak czarownica szykująca wywar na specjalną okazję. Mieszałam dość długo i miałam problem z pozbyciem się grudek, co frustrowało. Zeszło mi na to chyba z pół godziny. Po mieszaniu papka prezentowała się tak:




Zapach papki kojarzył mi się z uśmierconą cytryną, nie wiem dlaczego. Dodałam do niej (na oko) cynamonu i słodkiej papryki. Konsystencja wydawała mi się zbyt rzadka, jednak miałam nadzieję, że do rana zgęstnieje. Zostawiłam ją więc na noc blisko włączonego kaloryfera.
Rano odkryłam, że moja papka nie zgęstniała, więc postanowiłam dodać do niej ciepłej (nie gorącej!) wody i dodać henny - nie mam pojęcia ile jej dodałam, w każdym razie sporo. Efekt był podobny do tego co zastałam rano tylko z tym wyjątkiem, że teraz papki było więcej. Miała piękny kolor czekolady, jednak zapach najlepszy nie był, ale o ile nie węszyłam intensywnie to nie przeszkadzał mi on. Uznałam, że moja papka za nic w świecie nie zgęstnieje, więc przystąpiłam do nakładania tego na włosy. Na początek umyłam włosy Barwą (czarna rzepa). Często słyszałam ostrzeżenia że można zapaskudzić całą łazienkę jednak nie uwierzyłam do czasu gdy przekonałam się na własnej skórze. Moja papka oprócz moich włosów pokrywła dosłownie wszystko, od wanny przez umywalkę na schnącym praniu kończąc. Winna była konsystencja, następnym razem uprę się ogarnę proporcje wody, lub zastąpię ją jakąś maską bez silikonów i olejów i będzie gęstsza i uniknę masakry jaka rozegrała się podczas nakładania sławnej papki.
Ciekawostka: papka która upadła na przebarwienia na wannie usunęła je zostawiając bialutką wannę :D
Włosy owinęłam folią spożywczą i opaską uciskową i miałam zamiar tak siedzieć przez 4h.
Po 1,5h czułam się skrępowana konstrukcją utworzoną na głowie więc poluzowałam bandaż. Po 2,5h czułam dość bolesny ucisk na uszy i po 3h pojawił się poważny kryzys czy już tego nie spłukać. Jednak w tym właśnie momencie zrobiłam sie głodna więc poluzowałam konstrukcje na uszach i zrobiłam obiad i go zjadłam i tak wytrwałam 4h! :)
Włosy spłukałam samą wodą, nie trwało to tak kosmicznie długo jak się spodziewałam. Natomiast włosy w dotyku były "tępe". Ładnie lśniły ale rozczesanie (szczególnie przy moich z natury plątliwych włosach) przedstawiało spory problem dlatego też zdecydowałam, że spryskam je Radicalem (ten z pszenicą). Po rozczesaniu wysuszyłam suszarką, czego zwykle nie robię, jednak ponoć po hennie warto dostarczyć im troszkę ciepełka. 
Efekt na włosach: ciemno rudy, następnym razem zdecydowanie dodam więcej hibiskusa!
Włosy po tym zabiegu prezentowały się tak:


Kolor na zdjęciu jest przekłamany, w rzeczywistości kolor jest ciemniejszy i podchodzi pod czerwień. Końcówki są również rude, jednak aparat wyłapał brązowy poblask po wcześniejszej (chemicznej) koloryzacji. Natomiast zdjęcie bardzo dobrze pokazuje jaki mam już odrost od chemicznych farb. Jestem ciekawa jaki efekt będzie następnym razem (a będzie na pewno). 
Ps: włosy nie wyglądają najlepiej przez brak szamponu i odżywki. Po nawilżeniu będą się prezentować znacznie lepiej.
I czeka mnie 48 godzin utleniania się henny i do zobaczenia ostatecznego efektu. Gdy ten czas minie dodam zdjęcie jeśli będzie się istotnie różnił od powyższego (powinien ściemnieć).

Pozdrawiam! :)

wtorek, 23 lutego 2016

3 Miesiące Siemienia Lnianego


Akcja - Reanimacja

Moje włosy postanowiły zacząć wypadać, co skutecznie przeszkadza w ich zapuszczaniu, a plany mam wielkie. Do wymarzonej długości brakuje mi 30 cm! Zatem proponuje akcje z piciem siemienia lnianego. Jest ono zdrowe, pełne witamin i niezrównane przy wspomaganiu porostu włosów!
Więc proponuję odżywić cebulki włosów od wewnątrz!
Na początek proponuję pić siemię lniane przez 3 miesiące :)

Start: 01.03.2016. 

1. Gdzie można dostać siemię lniane?

- Prawie w każdym dyskoncie takim jak netto czy biedronka.

2. Ile to kosztuje?

- Koszt za 200 g waha się w okolicach 2 zł a stosuje się 10 - 20 g dziennie (1 - 2 łyżeczki).

3. Jak stosujemy siemię lniane?

- Wkładamy odmierzoną ilość siemienia lnianego, wieczorem zalewamy ciepłą (nie gorącą!) wodą, zakrywamy szklankę talerzykiem, spodkiem, (co tam macie) i zostawiamy na noc i pijemy rano na czczo (ten sposób powinien spowodować, że nie będzie charakterystycznego "glutka" ;)

Edit: PATENT NA SŁOMKĘ

Dla polepszenia smaku i ułatwienia picia można dodać coś smacznego np. sok zagęszczony i pić przez słomkę, dzięki temu ziarenka dostają się od razu do gardełka i nie ma problemu.
Koniec z wyciąganiem nieuchwytnych ziarenek łyżeczką!  :D

4. Jak dołączyć do akcji?
Piszcie w komentarzach!
Jeśli piszecie jako anonim koniecznie podajcie imię/ nick pod którym będą publikowane wasze efekty.

Serdecznie zapraszam wszystkich do udziału i oczywiście umieszczę efekty wszystkich uczestników.
Zmierzcie swoje włosy przed rozpoczęciem zapuszczania przy pomocy centymetra krawieckiego - to pozwoli realnie obliczyć ile centymetrów wam przyrosło!
Warto też zrobić zdjęcie swoich włosów na początku i końcu akcji - dzięki temu będę mogła zobrazować wasze efekty!
Jak mierzyć?
Metod jest sporo, ja biorę włosy blisko szyi, oczywiście te które po przełożeniu na przód dorastają do tych najdłuższych (nie te króciutkie) i mierzę od skóry do końcówek dzięki czemu mam realną długość włosa (jeśli potrzebujecie zdjęć aby zobaczyć jak dokładnie to wygląda piszcie a zrobię dokładną dokumentację).

Jeśli macie pytania, piszcie w komentarzach :)

Pozdrawiam! :)


Zapuśćmy się na wiosnę!


Czeka nas kolejna edycja "zapuśćmy się na wiosnę" inspiratorką jest Włosy na emigracji.



O co chodzi?
O centymetry włosów oczywiście!
Od lutego do czerwca będzie trwać akcja, jeśli ktoś chce się do niej zapisać klikajcie w link na górze ;)

Tymczasem przez czas mojej walki o każdy centymetr będę wymyślać/ wyszukiwać sposoby na porost włosów. Jeśli chcecie się bawić razem ze mną, to zapraszam serdecznie!
Na początek będzie miesiąc (lub dłużej) z siemiem lnianym a co potem się zobaczy ;)

Pozdrawiam! :)

Tydzień bez silikonu


Przez ostatni tydzień   używałam jedynie szamponów (Joanna Naturia - cytryna i miód; oraz Farmona  - Żeń - Szeń) i odżywki (Garnier - olejek z awokado i masło karite)  bez silikonów.
Kuracja ta była zainspirowana przygotowaniem do nałożenia henny i hibiskusa na włosy(silikon mógłby przeszkodzić w łączeniu się henny z włosem). Henne zamówiłam w Cedrowej Szkatułce, gdzie znalazłam henne w dobrej cenie i jakości. 
Moje włosy pomimo wielu zabiegów nadal w idealnym stanie nie są, dlatego bałam się zrezygnować całkowicie z silikonów. Jednak okazało się, że moje włosy nawet całkiem lubią pielęgnację bez silikonów i obecnie prezentują się tak:



Silikony (w odpowiedniej proporcji) oczywiście nie są złe, ale jednak chyba warto czasem dać włosom od nich odpocząć. Szczególnie gdy za sobą mają już najintensywniejszy etap regeneracji. 
Jestem też szalenie ciekawa jak moje włosy przyjmą henne i czy za sprawą hibiskusa będą one czerwone? Z tego co wiem jeszcze żadna blogerka nie łączyła tych dwóch składników więc może być ciekawie ;) 
Farbowanie zaplanowane na ten tydzień, gdy tylko barwnik wchłonie się jak powinien i znajdę chwilkę to dodam wpis z mojego pierwszego hennowania (oby się udało).

Pozdrawiam! :) 
.

wtorek, 9 lutego 2016

Nieobecność i plany na przyszłość



Nieobecność i plany na przyszłość

Życie jak włosy bywa zakręcone i nie do okiełznania co powoduje niezły chaos i zamieszanie. 
Z bólem myślę o tym, że nie dokończyłam ostatniej akcji zaproponowanej przez Włosy na emigracji, ale no cóż. Choroba, studia i szybki styl życia spowodowały, że wpisy nie pojawiały się przez dłuuugi czas. 
Przez ten czas przynajmniej nie zaniedbałam pielęgnacji włosów. Wciąż były podcinane bez skrupułów i widziały sporo kosmetyków regenerujących, dzięki czemu dziś są w całkiem niezłej kondycji jak na nie (niedługo wstawię zdjęcie). 
Przyznam się, że złamałam swoje postanowienie i pofarbowałam włosy i jest to takie słodko gorzkie, ponieważ wiem że jest to chemia a jednak efekt bardzo mi się podoba. 
Postanowiłam iść na kompromis pomiędzy regeneracją i tworzeniem nowej jakości swoich włosów a farbowaniem. Myślę oczywiście o hennie do włosów. Strasznie podobają mi się te czerwono rude odcienie, a skoro ma to sprawić że moje włosy będą jeszcze lepsze to zadzieram kiece i lecę.
Moje próby z henną będą bardzo eksperymentalne, ponieważ nigdy nie widziałam jak nakłada się hennę i będę starała się postępowała zgodnie z opisami, choć mam zamiar trochę pokombinować z dodatkiem innych ziół więc zobaczymy co z tego wyjdzie. :)
Mam zamiar udokumentować moje zmagania z henną. Jeśli jest ktoś kto zechciałby się przyłączyć do akcji Henna piszcie proszę w komentarzach, chętnie umieszczę wasze efekty!

Pozdrawiam! :)



wtorek, 3 marca 2015

Zakręćmy się na wiosnę!


Akcja nakręćmy się na wiosnę zaproponowana przez Włosy na Emigracji  niezwykle przypadła mi do gustu gdyż moje z natury pofalowane włosy warto czasem podrasować dla odpowiedniego efektu, więc kręcenie jak najbardziej mile widziane! W tym wpisie mam zamiar aktualizować swoje osiągnięcia w tym temacie :)




Aby uatrakcyjnić tą zabawę postaram się wymyślać ciekawe fryzury, które można otrzymać z loczków, oraz dam pewne rady jak loki utworzyć na falowanych ale i prostych włosach ;)

24.03.2015r.

Przepraszam wszystkich zainteresowanych za to straszne opóźnienie lecz roboty tyle, że szkoda o tym jeszcze mówić :)

Tak jak zaczyna się pewnie większość włosowych historii po prostu umyłam włosy i nałożyłam odżywkę.


Joanna Rzepa jest jednym z moich ulubionych szamponów gdyż moje włosy zawsze czują się po niej dobrze, jakoś tak bardziej chcą błyszczeć i układać się odpowiednio. 
Apropo odżywek z Isany, to jak bardzo kocham tą firmę tak linia ich odżywek mnie nie zachwyca, po prostu nie robią szału na moich włosach, kupiłam 2 i tak je używam i jest ok ale raczej nie kupiłabym ich drugi raz, raczej wymagam czegoś więcej. 


(Tak włosy wyglądały po umyciu i wyschnięciu, jakość zdjęcia słaba niestety nie było nikogo kto mógłby mi zrobić zdjęcie)




Tak więc na pierwsze kręcenie wybrałam metodę kwiatków :)

(Kwiatki te dostępne są w Rossmanie i Auchanie i muszę dodać, że w Auchanie jest to bardziej korzystna cena)

Na kwiatki te (tuż przy grubszej ich końcówce) nawinęłam mokre włosy od końcówek po skórę głowy w miarę możliwości. Wybrałam sobie nieco trudniejsze zadanie bo nawijałam na kwiatki dość cienkie pasma włosów co było troszkę kłopotliwe gdyż inne włosy nie chciały za bardzo zostawać tam gdzie je kładłam i tu pomogłam sobie klamrami. To dzięki nim nie powyrywałam sobie włosów z nerwów. :)


(Są niezawodne w tworzeniu fryzur! Przytrzymają to co opada na warstwę włosów którą się obecnie zajmujemy, te 3 niepozorne klamry naprawdę dają radę a kupiłam je za 2-3zł w Auchanie)



(Na tym zdjęciu widać jak klamra dzielnie trzyma pasmo moich różnokolorowych włosów :D)

Zaplatanie włosów w kwiatki można by uznać nawet za przyjemne jak chodzi o przód, jednak tył był dla mnie sporym wyzwaniem i niestety nie mogę powiedzieć, że podołałam tak jakbym chciała, z tyłu utworzył mi się potem nieładny przedziałek z którym niewiele byłam w stanie zrobić ale o tym za chwilę :)

(Tak wygląda pasmo włosów prawidłowo zawinięte na kwiatek, część łodyżki kwiatka na której nie ma włosów przewleka się przez dziurkę znajdującą się w główce kwiatka)

Gdy zrobiłam połowę głowy moje wysokoporowate szybkoschnące włosy zdążyły już nieźle podeschnąć i musiałam je znowu trochę zamoczyć więc dobrze się zaopatrzyć w miseczkę wody w razie czego oraz należy pamiętać, że włosy zawinięte niestety nie schną już tak szybko :)

(Tak wyglądała cała głowa w kwiatkach która skojarzyła mi się z futurystyczną fryzurką zbuntowanej młodzieży ;))

Po skończeniu nawijania spryskałam je delikatnie lakierem pomimo, że w przypadku moich włosów nie było to absolutnie konieczne.

(Lakier ten jest tani dostałam go w Biedronce któregoś razu robiąc zakupy, gdy pryska się go z odpowiedniej odległości nie powoduje sklejenia włosów co jest na plus i moim skromnym zdaniem naprawdę nieźle nabłyszcza włosy)


Po pewnym czasie postanowiłam rozkręcić pasma, jednak w środku były wciąż mokre i nieodpowiednio zakręcone więc zaplotłam je i położyłam się w nich spać. Cóż, na początku byłam zdania, że spać się w nich nie da, więc zdziwiłam się ogromnie, że jednak się da gdy się odpowiednio ułoży, ale nie można dać się zwieść ich delikatnemu kształtowi, są naprawdę twarde w kontakcie głowa poduszka no i w końcu wielki finał jak włosy wyglądały rano?

(tak prezentowały się po rozwinięciu, jeszcze bez czochrania ;))

Na zdjęciu poniżej zaprezentowany jest końcowy efekt, jedyne co mi się nie podoba to przedziałek, wydaje mi się, że gdybym zrobiła loka z włosów z jednej i drugiej strony przedziałku to włosy wyglądałyby korzystniej jednak to jedyne moje zastrzeżenie reszta wyszła po prostu pięknie.

(Tak prezentowały się natomiast po czochraniu i oleju - którego zdjęcie jest poniżej)




Efekt muszę przyznać naprawdę był bardzo ładny, chociaż byłam zaskoczona tym barankiem. Moje włosy nagle zrobiły się optycznie króciutkie i jakby potroiły swoją objętość. Naprawdę poczułam się jak dumne posiadaczki loczków. Te malutkie loczki najbardziej przypominały mi te którymi mogli się poszczycić mieszkańcy Shaire czyli hobbici :) Gdy je naciągnęłam i puściłam natychmiast wracały na swoje miejsce, strasznie splątane ale wyglądające tym lepiej im mniej je ruszałam, nawet nie próbowałam ich czesać bo byłby to dramat :) Zbyt dużo dotykałam grzywki (której normalnie nie mam - stara grzywka zasłania mi normalnie całą twarz i włosy te wkomponowały się już prawie w pozostałą linię włosów), która utworzyła się z loczków i ją trochę rozwaliłam ale cóż następnym razem będę wiedzieć. Bo myślę, że naprawdę będzie następny raz gdyż te loczki są takie śliczne i malutkie; teraz korci mnie aby mieć większe loki w stylu tych prezentowanych czasem przez gwiazdy na galach ale zobaczymy co z tego wyjdzie.

Pozdrawiam! :)