wtorek, 13 grudnia 2016

Duet do zadań specjalnych


Aloes i Argan w jednym stały domku...




Ostatnio zamówiłam olej arganowy i ekstrakt z aloesu aby wypróbować ich działanie na włosach. Zakupiłam je w sklepie e-naturalne.pl.
Po odkręceniu oleju arganowego zalał mnie straszny zapach, najbardziej przypominał mi dziwny zapach orzechów i niestety kozich odchodów. Z opisu możecie wnioskować, że przyjemny zapach to nie jest :) Jednak zapach ten, chociaż okropny daje mi pewność, że w istocie jest to olej arganowy, oraz że nikt nie potraktował go wysoką temperaturą dla zabicia zapachu, co naturalnie zabrałoby wszystkie fajne właściwości dla których kupujemy ten nie najtańszy w końcu olej :)
Stężony aloes (10:1) natomiast pachniał apteką w starym wydaniu, mój nos nie był zachwycony takimi aromatami :)
Niezrażona zapachami naolejowałam włosy od ucha po końce olejem arganowym i zaplotłam je w warkocze i zostawiłam na noc. Włosy nasączone olejem śmierdziały okrutnie, jednak zaśnięcie w otoczeniu tego zapachu nie sprawiło mi problemów, nos przyzwyczaił się i o ile nie zbliżałam warkoczy do niego to nie odczuwałam dyskomfortu związanego z nieprzyjemnym zapaszkiem. 



Aplikacja była łatwa dzięki opakowaniu, buteleczka z nakrętką, która jest jednocześnie pipetą - prawdziwe niebo! Nie chce już olei bez takiego opakowania, zupełnie inny komfort olejowania! :)


Następnego dnia z pewnym przerażeniem zdałam sobie sprawę, że włosy nadal nie wytraciły zapachu, obawiałam się, że włosy przesiąkną tym zapachem. 
Natychmiast rzuciłam się by umyć moje włosy szamponem ziołowym i do odżywki dodałam kilka kropel wyżej wymienionego ekstraktu z aloesu.
Włosy jak (prawie) zawsze wyschły same i efekty były spektakularne, (co widać na zdjęciu zamieszczonym poniżej). Włosy były wybłyszczone, elastyczne, nawilżone i prezentowały się naprawdę dobrze.




Włosy nie elektryzowały się, nie puszyły, były odpowiednio dociążone. Moje "końcówki" a dokładnie mówiąc 12 cm rozdwojonych, przesuszonych i pamiętających rozjaśnianie włosów, po zastosowaniu takiej pielęgnacji włosy wyglądały tak jakby nie były zniszczone, może być to opcja dla tych osób, które nie chcą ścinać zniszczonych włosów a jakoś rozczesywać je trzeba :)
Jednak ja uważam że mocno zniszczone włosy należy ściąć i tak też zrobiłam ja, uznałam, że dość już maskowania ich stanu i czas obciąć końce nie do odratowania. Skupić się na pielęgnacji pozostałych i zacząć stosować produkty na porost włosów. Czaję się teraz na szampon i maskę z kapsaicyną (z ostrych papryczek). Tymczasem postanowiłam zadbać też o suplementy i kupiłam calcium pantothenicum na porost i ograniczenie wypadania (z którym od miesięcy mam spory problem). Zobaczymy jakie będą efekty :)


Calcium pantotenikum to witaminka B5 która bierze udział w regeneracji i procesach wzrostowych organizmu. Lepsze mają być po nim włosy, paznokcie i skóra. 


Moje włosy po podcięciu prezentują się tak:



Jak się zapatrujecie na ten duet - argan i aloes? Macie ochotę spróbować? Napiszcie koniecznie swoje zdanie i ewentualne pytania w komentarzu :)

Pozdrawiam :)



piątek, 20 maja 2016

Włosowa aktualizacja :)

CHAOTYCZNA PIELĘGNACJA


Od dwóch miesięcy robię sporo aby zwiększyć porost moich włosów. Zaczęłam od siemienia lnianego i na początku szło mi nieźle później jednak systematyczność odeszła w zapomnienie. Często nakładałam różne maski i odżywki na dłuższy czas a kilkukrotnie dodałam do nich troszkę oleju rycynowego. Dodatkowo miałam w tym czasie 2 farbowania henną i raz nałożyłam wcierkę z Green Pharmacy - Olejek łopianowy z czerwoną papryką. 
Niestety moje włosy ogłosiły mi bunt i zaczęły wypadać i to w sporych ilościach. Raczej był to efekt naturalny jednak nie mogę wykluczyć czynników zewnętrznych. Wtedy właśnie postanowiłam użyć oleju rycynowego (dodawanego kilka kropel do maski) i muszę przyznać, że ogarnął wypadanie w dużym stopniu. Jednak postanowiłam na jakiś czas zrezygnować z polepszaczy porostu, może z wyjątkiem oleju rycynowego. Piłam też skrzyp, choć znowu nieregularnie.
Jednak moim włosom od wszystkiego co napisałam wyżej polepszyło się zdecydowanie, np. te krótkie włoski opadające na szyję urosły mi do 20 cm (najkrótsze) - 28 cm (najdłuższe). Są zdecydowanie cieńsze od reszty i mające więcej skrętu ale myślę, że przy dalszej dobrej pielęgnacji będzie z nimi lepiej. 
Wcześniej w obwodzie w kucu miały 6,3 cm, teraz 6,7 cm. Więc ewidentnie widać, że zastosowanie polepszaczy porostu było skuteczne. Moje pasemko kontrolne było kiedyś pasmem włosów niewiele nad szyją i niestety pasemko to zgubiło się w nowych włosach (czy też raczej ich wyspie). Trudno więc jest ocenić ile faktycznie moje włosy urosły. Kiedy znalazłam je w końcu po zmierzeniu okazało się że ma 30 cm. Więc moje włosy urosły ok 3 cm w 2 miesiące. Oznacza to że zwiększyłam porost swoich włosów z 1 cm na miesiąc na 1,5 cm jeśli chodzi o włosy które już były długie i to przy braku systematycznego stosowania określonych produktów. Natomiast te przy szyi urosły naprawdę dużo, niestety nie zmierzyłam ich wcześniej więc nie wiem dokładnie ile.
Dodatkowo moje włosy wyglądają bardzo dobrze i zdrowo. Na dowód ich zdjęcie, które zostało wykonane w świetle dziennym, więc kolor nie jest przekłamany i możecie zobaczyć jak wygląda efekt zmieszania henny z hibiskusem.



Podsumowując:
1. Siemie lniane - wydaje się dobrym pomysłem o ile jesteście w stanie je zjeść w jakiejś formie, u mnie po pewnym czasie patrzeć na to nie mogłam, choć nadal mam nadzieję spróbować dodać go choć troszeczkę do porannej owsianki
2. Olej rycynowy - opanował wypadanie i zdecydowanie pozytywnie wpływał na skórę głowy i włosy - mam zamiar nadal stosować go co tydzień dodanego do maski.
3. Wcierki - mam zamiar zmusić się do regularnego ich stosowania, wiem że działają (choć u każdego inaczej). Tylko trzeba wyrobić sobie nawyk, dwa razy na miesiąc nie rozwiązuje sprawy.
4. Maski i odżywki na dłuższą ilość czasu (chociaż na pół godziny) - sprawiają, że włosy są po prostu w dobrym stanie i możemy zapuszczać je bez strachu, że zaraz będziemy musiały podciąć wszystko co udało się zapuścić bo końcówki w agonalnym stanie ;)
5. Picie skrzypu - świetne, nie dość że herbatka dobra w smaku to jeszcze z każdym łykiem robi coś dla włosów, skóry i paznokci; warto pić skrzyp i pokrzywę. na zmianę. Zdecydowanie wprowadzę te dwie herbatki na stałe. 
Kiedy patrzycie na pielęgnacje którą uskuteczniałam przez ostatnie 2 miesiące to widzicie, że jest bardzo chaotyczna i brak w niej systematyczności, która przecież niezbędna powinna być do tego aby mieć jakiekolwiek rezultaty. I oczywiście regularne stosowanie produktów zapewni nam o wiele lepsze efekty, jednak takie chaotyczne również może coś dać i powolutku wdrażać można niektóre elementy do normalnej pielęgnacji. Tak że nawet nie zauważymy kiedy, tak jak nie zastanawiamy się nad tym, że trzeba użyć szamponu, tak i pewnego dnia po prostu wypijemy skrzyp czy wetrzemy wcierkę bez zastanawiania się. 
Ten wpis jest specjalnie dla wszystkich tych którzy żyją w biegu (tak jak i mi się zdarza) i nie podejmują pielęgnacji włosów gdyż uznają że skoro brak regularności to brak efektów to nie warto nawet zaczynać, i marzą tylko o pięknych włosach. Ja wam mówię że warto i mam nadzieję, że kogoś tym zainspiruję i więcej włosów będzie pięknych i więcej was drodzy czytelnicy będzie cieszyło się wspaniałym stanem swoich włosów.


Pozdrawiam :)

czwartek, 31 marca 2016

Krótkie Cięcie!

Kiedy obcinać włosy jak nie wiosną?

Roślinki wypuszczają młode, zieloniutkie pędy, wszystko budzi się do życia i zaczyna wyglądać pięknie po zimowych szarościach. Zakładam, że każdemu zdarza się taki moment, że chcemy coś zmienić, wprowadzić trochę świeżości i najczęściej pada na włosy.
Po pierwsze apeluje aby nie zrobić sobie krzywdy i dla kaprysu ściąć efekty np. trzyletniego zapuszczania a potem płacz i oczekiwanie, że włosy magicznie odrosną w tydzień, bo to tak po prostu nie działa. Jednak wiadomo czego byśmy ze swoimi włosami nie robiły i tak w efekcie końcówki rozdwoją się i wręcz należy wtedy udać się do fryzjera aby pęknięcia z końców nie przeszły w górę włosów i powodowały rozliczne tragedie na całej długości. 
Naprawdę chłosta dla każdego kto uskutecznia długość kosztem jakości! Włosy poszarpane i zniszczone wyglądają nieestetycznie oraz zdecydowanie jedynie przeszkadzają w otrzymaniu pięknych długich włosów. 
Moim zdaniem każdy na włosach powinien mieć to co mu się podoba, czy jest to długa czy krótka fryzurka. Zdecydowanie lepszą opcją są włosy krótsze i zdrowe od tych długich, których czasy świetności dawno już minęły. Jak wszyscy (mam nadzieję) wiemy, istnieje wiele sposobów aby włosy dłużej cieszyły się dobrym stanem i wyglądem, jednak  nic nie uchroni nas od obcięcia zniszczonych końców co jakiś czas. 
Włosy krótkie, mogą pomóc w nadaniu nam dynamicznego wyglądu i żywotności, dzieje się tak chociażby dlatego że włosy takie znacznie odbijają się od skóry głowy. Krótkie włoski są również dużo łatwiejsze w myciu i nakładaniu różnych specyfików zarówno na długość jak i na skórę głowy, nie zapominając o tym że twarz wygląda na pełniejszą (uwaga: u niektórych osób zaowocuje to tym że twarz będzie wyglądała na grubszą). 
Jednak nie wolno zapominać o wadach, skrócone włosy to często włosy falujące się, a nie każdy skręty jak wiadomo lubi i niestety może się to skończyć wzmożonym korzystaniem z prostownicy, która jak wiadomo czyni straszliwe spustoszenie na włosach, w ogóle wbrew pozorom może być więcej problemów ze stylizacją gdyż stać mogą się niesforne i powyginane w niepożądane strony.
Decyzja o drastycznym ścięciu włosów zdecydowanie jest tą, którą nie powinno się podejmować pod wpływem chwilowego kaprysu, warto się zastanowić czy oby na pewno jest to najlepsza dla nas opcja. 
Więc na pytanie: ścinać czy nie ścinać?
Odpowiadam: ścinać, ale nie zapominając o rozsądku.
Jakieś pytania? Śmiało piszcie w komentarzu, na pewno odpowiem!   

sobota, 5 marca 2016

Henna - Pierwsze starcie



Zachwycona czerwonym kolorem włosów, postanowiłam sprawić sobie taki i to naturalnymi sposobami. W tym celu zamówiłam sobie naturalną hennę i sproszkowanego hibiskusa w Cedrowej Szpatułce. Dostałam tam prawdziwą hennę za mniejsze pieniądze niż osławiona henna khadi. Moja przesyłka spóźniała się (dlatego też farbowanie przeprowadzone zostało 05.03.2016 gdy miałam czas, a nie wcześniej).
Zaniepokojona brakiem przesyłki na czas napisałam wiadomość do sklepu i w rekompensacie dostałam w gratisie wspaniałe mydełko (mam zamiar wypróbować go również na włosach, bo ponoć można :D). Produkty nadesłane prezentują się bardzo dobrze i cena nie jest odstraszająca. Sklep jak najbardziej polecam.
Poniżej zamieszczam zdjęcia przesyłki.






Z tego co mi wiadomo jak dotąd żadna blogerka nie łączyła henny i hibiskusa. Jeśli coś pominęłam przykro mi, jednak zapewniam że spędziłam kawał czasu na poszukiwaniach i niestety nie znalazłam wiele.
Tak więc po wielu poszukiwaniach jak sobie hennę do farbowania przygotować uznałam, że na każdy centymetr moich włosów wezmę 2g henny; 
a) moje włosy mierzą 30 cm więc odmierzyłam staranie 60g henny
b) i dorzuciłam 10g hibiskusa. 
c) Następnie uznałam że dobrze byłoby zalać hennę "herbatką"  z hibiskusa więc w niej mogło się kryć dodatkowe 5g hibiskusa.
d) Dodałam sok z całej cytryny
 i mieszałam moją papkę czując się jak czarownica szykująca wywar na specjalną okazję. Mieszałam dość długo i miałam problem z pozbyciem się grudek, co frustrowało. Zeszło mi na to chyba z pół godziny. Po mieszaniu papka prezentowała się tak:




Zapach papki kojarzył mi się z uśmierconą cytryną, nie wiem dlaczego. Dodałam do niej (na oko) cynamonu i słodkiej papryki. Konsystencja wydawała mi się zbyt rzadka, jednak miałam nadzieję, że do rana zgęstnieje. Zostawiłam ją więc na noc blisko włączonego kaloryfera.
Rano odkryłam, że moja papka nie zgęstniała, więc postanowiłam dodać do niej ciepłej (nie gorącej!) wody i dodać henny - nie mam pojęcia ile jej dodałam, w każdym razie sporo. Efekt był podobny do tego co zastałam rano tylko z tym wyjątkiem, że teraz papki było więcej. Miała piękny kolor czekolady, jednak zapach najlepszy nie był, ale o ile nie węszyłam intensywnie to nie przeszkadzał mi on. Uznałam, że moja papka za nic w świecie nie zgęstnieje, więc przystąpiłam do nakładania tego na włosy. Na początek umyłam włosy Barwą (czarna rzepa). Często słyszałam ostrzeżenia że można zapaskudzić całą łazienkę jednak nie uwierzyłam do czasu gdy przekonałam się na własnej skórze. Moja papka oprócz moich włosów pokrywła dosłownie wszystko, od wanny przez umywalkę na schnącym praniu kończąc. Winna była konsystencja, następnym razem uprę się ogarnę proporcje wody, lub zastąpię ją jakąś maską bez silikonów i olejów i będzie gęstsza i uniknę masakry jaka rozegrała się podczas nakładania sławnej papki.
Ciekawostka: papka która upadła na przebarwienia na wannie usunęła je zostawiając bialutką wannę :D
Włosy owinęłam folią spożywczą i opaską uciskową i miałam zamiar tak siedzieć przez 4h.
Po 1,5h czułam się skrępowana konstrukcją utworzoną na głowie więc poluzowałam bandaż. Po 2,5h czułam dość bolesny ucisk na uszy i po 3h pojawił się poważny kryzys czy już tego nie spłukać. Jednak w tym właśnie momencie zrobiłam sie głodna więc poluzowałam konstrukcje na uszach i zrobiłam obiad i go zjadłam i tak wytrwałam 4h! :)
Włosy spłukałam samą wodą, nie trwało to tak kosmicznie długo jak się spodziewałam. Natomiast włosy w dotyku były "tępe". Ładnie lśniły ale rozczesanie (szczególnie przy moich z natury plątliwych włosach) przedstawiało spory problem dlatego też zdecydowałam, że spryskam je Radicalem (ten z pszenicą). Po rozczesaniu wysuszyłam suszarką, czego zwykle nie robię, jednak ponoć po hennie warto dostarczyć im troszkę ciepełka. 
Efekt na włosach: ciemno rudy, następnym razem zdecydowanie dodam więcej hibiskusa!
Włosy po tym zabiegu prezentowały się tak:


Kolor na zdjęciu jest przekłamany, w rzeczywistości kolor jest ciemniejszy i podchodzi pod czerwień. Końcówki są również rude, jednak aparat wyłapał brązowy poblask po wcześniejszej (chemicznej) koloryzacji. Natomiast zdjęcie bardzo dobrze pokazuje jaki mam już odrost od chemicznych farb. Jestem ciekawa jaki efekt będzie następnym razem (a będzie na pewno). 
Ps: włosy nie wyglądają najlepiej przez brak szamponu i odżywki. Po nawilżeniu będą się prezentować znacznie lepiej.
I czeka mnie 48 godzin utleniania się henny i do zobaczenia ostatecznego efektu. Gdy ten czas minie dodam zdjęcie jeśli będzie się istotnie różnił od powyższego (powinien ściemnieć).

Pozdrawiam! :)

wtorek, 23 lutego 2016

3 Miesiące Siemienia Lnianego


Akcja - Reanimacja

Moje włosy postanowiły zacząć wypadać, co skutecznie przeszkadza w ich zapuszczaniu, a plany mam wielkie. Do wymarzonej długości brakuje mi 30 cm! Zatem proponuje akcje z piciem siemienia lnianego. Jest ono zdrowe, pełne witamin i niezrównane przy wspomaganiu porostu włosów!
Więc proponuję odżywić cebulki włosów od wewnątrz!
Na początek proponuję pić siemię lniane przez 3 miesiące :)

Start: 01.03.2016. 

1. Gdzie można dostać siemię lniane?

- Prawie w każdym dyskoncie takim jak netto czy biedronka.

2. Ile to kosztuje?

- Koszt za 200 g waha się w okolicach 2 zł a stosuje się 10 - 20 g dziennie (1 - 2 łyżeczki).

3. Jak stosujemy siemię lniane?

- Wkładamy odmierzoną ilość siemienia lnianego, wieczorem zalewamy ciepłą (nie gorącą!) wodą, zakrywamy szklankę talerzykiem, spodkiem, (co tam macie) i zostawiamy na noc i pijemy rano na czczo (ten sposób powinien spowodować, że nie będzie charakterystycznego "glutka" ;)

Edit: PATENT NA SŁOMKĘ

Dla polepszenia smaku i ułatwienia picia można dodać coś smacznego np. sok zagęszczony i pić przez słomkę, dzięki temu ziarenka dostają się od razu do gardełka i nie ma problemu.
Koniec z wyciąganiem nieuchwytnych ziarenek łyżeczką!  :D

4. Jak dołączyć do akcji?
Piszcie w komentarzach!
Jeśli piszecie jako anonim koniecznie podajcie imię/ nick pod którym będą publikowane wasze efekty.

Serdecznie zapraszam wszystkich do udziału i oczywiście umieszczę efekty wszystkich uczestników.
Zmierzcie swoje włosy przed rozpoczęciem zapuszczania przy pomocy centymetra krawieckiego - to pozwoli realnie obliczyć ile centymetrów wam przyrosło!
Warto też zrobić zdjęcie swoich włosów na początku i końcu akcji - dzięki temu będę mogła zobrazować wasze efekty!
Jak mierzyć?
Metod jest sporo, ja biorę włosy blisko szyi, oczywiście te które po przełożeniu na przód dorastają do tych najdłuższych (nie te króciutkie) i mierzę od skóry do końcówek dzięki czemu mam realną długość włosa (jeśli potrzebujecie zdjęć aby zobaczyć jak dokładnie to wygląda piszcie a zrobię dokładną dokumentację).

Jeśli macie pytania, piszcie w komentarzach :)

Pozdrawiam! :)


Zapuśćmy się na wiosnę!


Czeka nas kolejna edycja "zapuśćmy się na wiosnę" inspiratorką jest Włosy na emigracji.



O co chodzi?
O centymetry włosów oczywiście!
Od lutego do czerwca będzie trwać akcja, jeśli ktoś chce się do niej zapisać klikajcie w link na górze ;)

Tymczasem przez czas mojej walki o każdy centymetr będę wymyślać/ wyszukiwać sposoby na porost włosów. Jeśli chcecie się bawić razem ze mną, to zapraszam serdecznie!
Na początek będzie miesiąc (lub dłużej) z siemiem lnianym a co potem się zobaczy ;)

Pozdrawiam! :)

Tydzień bez silikonu


Przez ostatni tydzień   używałam jedynie szamponów (Joanna Naturia - cytryna i miód; oraz Farmona  - Żeń - Szeń) i odżywki (Garnier - olejek z awokado i masło karite)  bez silikonów.
Kuracja ta była zainspirowana przygotowaniem do nałożenia henny i hibiskusa na włosy(silikon mógłby przeszkodzić w łączeniu się henny z włosem). Henne zamówiłam w Cedrowej Szkatułce, gdzie znalazłam henne w dobrej cenie i jakości. 
Moje włosy pomimo wielu zabiegów nadal w idealnym stanie nie są, dlatego bałam się zrezygnować całkowicie z silikonów. Jednak okazało się, że moje włosy nawet całkiem lubią pielęgnację bez silikonów i obecnie prezentują się tak:



Silikony (w odpowiedniej proporcji) oczywiście nie są złe, ale jednak chyba warto czasem dać włosom od nich odpocząć. Szczególnie gdy za sobą mają już najintensywniejszy etap regeneracji. 
Jestem też szalenie ciekawa jak moje włosy przyjmą henne i czy za sprawą hibiskusa będą one czerwone? Z tego co wiem jeszcze żadna blogerka nie łączyła tych dwóch składników więc może być ciekawie ;) 
Farbowanie zaplanowane na ten tydzień, gdy tylko barwnik wchłonie się jak powinien i znajdę chwilkę to dodam wpis z mojego pierwszego hennowania (oby się udało).

Pozdrawiam! :) 
.

wtorek, 9 lutego 2016

Nieobecność i plany na przyszłość



Nieobecność i plany na przyszłość

Życie jak włosy bywa zakręcone i nie do okiełznania co powoduje niezły chaos i zamieszanie. 
Z bólem myślę o tym, że nie dokończyłam ostatniej akcji zaproponowanej przez Włosy na emigracji, ale no cóż. Choroba, studia i szybki styl życia spowodowały, że wpisy nie pojawiały się przez dłuuugi czas. 
Przez ten czas przynajmniej nie zaniedbałam pielęgnacji włosów. Wciąż były podcinane bez skrupułów i widziały sporo kosmetyków regenerujących, dzięki czemu dziś są w całkiem niezłej kondycji jak na nie (niedługo wstawię zdjęcie). 
Przyznam się, że złamałam swoje postanowienie i pofarbowałam włosy i jest to takie słodko gorzkie, ponieważ wiem że jest to chemia a jednak efekt bardzo mi się podoba. 
Postanowiłam iść na kompromis pomiędzy regeneracją i tworzeniem nowej jakości swoich włosów a farbowaniem. Myślę oczywiście o hennie do włosów. Strasznie podobają mi się te czerwono rude odcienie, a skoro ma to sprawić że moje włosy będą jeszcze lepsze to zadzieram kiece i lecę.
Moje próby z henną będą bardzo eksperymentalne, ponieważ nigdy nie widziałam jak nakłada się hennę i będę starała się postępowała zgodnie z opisami, choć mam zamiar trochę pokombinować z dodatkiem innych ziół więc zobaczymy co z tego wyjdzie. :)
Mam zamiar udokumentować moje zmagania z henną. Jeśli jest ktoś kto zechciałby się przyłączyć do akcji Henna piszcie proszę w komentarzach, chętnie umieszczę wasze efekty!

Pozdrawiam! :)